* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 19 lipca 2013

Georges Flipo: Pani komisarz nie znosi poezji

Noir sur Blanc, Warszawa 2013.

Literatura i zbrodnia

Kiedy w zbrodnię wmiesza się literatura, wiadomo, że autor dążyć będzie do stworzenia lekko prześmiewczej historii. Tak jest z tomem „Pani komisarz nie znosi poezji” – kryminałem utrzymanym w lekkim tonie, odrobinę ironicznym i całkiem przyjemnym w lekturze. Georges Flipo obdarzył swoją bohaterkę silną osobowością, ale uczynił ją również swoistym obiektem autorskich żartów. Nie traktuje pani komisarz poważnie, w jej portrecie da się dostrzec karykaturę. To sprawia, że w kryminale cichną wątki feministyczne, a cała książka dostarcza odbiorcom radości.

Pani komisarz ma całkiem sporo kompleksów i przyzwyczajenia, które utrudniają życie jej podwładnym. Śledztwo, które musi poprowadzić, daje jej szansę na naigrawanie się z początkującego asystenta – pani komisarz czasem budzi sympatię, czasem staje się obiektem dobrodusznych kpin, a czasem wyzwala niechęć. Trudno oprzeć się wrażeniu, że niewiele zdziałałaby bez Augustina Monota. Zwłaszcza że nie zna się na poezji (z literatury ceni jedynie kryminały, a i to nie zawsze), a wydarzenia wymagają podstawowego rozeznania w literackich zawiłościach. Ginie kloszard pozujący na Wiktora Hugo. Tropem jest sonet, którego autorstwo przypisuje się Baudelaire’owi. Zgodnie z tradycją gatunku zginąć musi parę osób wtajemniczonych w sprawę. Pani komisarz pozbawiona wsparcia ze strony swoich bezustannie krytykowanych podwładnych miałaby nie lada problem z rozwikłaniem zagadki. Na szczęście w policji pracują też ludzie, którzy potrafią napawać się brzmieniem każdego słowa – i to oni rozplątywać będą kolejne wątki tajemnicy.

W tomie „Pani komisarz nie znosi poezji” dochodzenie okazuje się nietypowe. Ale już w kreacji postaci widać, że Flipo będzie bawił się konwencjami – dla niego tradycja gatunku to gra, którą wystarczy podjąć, by dobrze się bawić. Tworzy to całkiem przyjemną całość. Czytelnicy będą nie tylko angażować się w nietypowe śledztwo – bo bohaterowie najwyraźniej nie znoszą też rutyny – ale i cieszyć się intertekstualiami. Flipo w ogóle z literaturoznawczych poszukiwań czyni fragment historii – co jest rzadkością w literaturze rozrywkowej. I nietrudno przyznać, że także ją uszlachetnia. „Pani komisarz nie znosi poezji” to przede wszystkim kryminalny dowcip już w samej konstrukcji. W planie treści bowiem nie chodzi o śmiech bez przerwy.

To dobrze napisany kryminał, w którym liczą się wyraziste sylwetki bohaterów. Czasami wręcz osobowości postaci przyćmiewają akcję. Bardziej zwracają wtedy uwagę na przykład drobne przyzwyczajenia i uprzedzenia pani komisarz niż szczegóły dotyczące zbrodni. Sam Flipo też chyba z upodobaniem przygląda się fabule. Nawet jeśli kogoś nie zainteresuje przebieg dochodzenia, sam świat, w jakim funkcjonują bohaterowie, nie pozwala odejść ze wzruszeniem ramion. Na kryminał w rodzaju „Pani komisarz nie znosi poezji” czekają zawsze miłośnicy gatunku: nie jest to powieść mroczna czy przygnębiająca, dostarcza rozrywki i napisana została przyjemnym językiem. Ze względu na autotematyzm sugeruje też związki z literaturą piękną, co powinno przekonać sceptyków. Georges Flipo kryminalną opowieść oparł na dynamicznej i nietuzinkowej postaci – pani komisarz bardzo ubarwia relację i sprawia, że tom nie ginie na półce z literaturą rozrywkową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz