* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 18 lipca 2013

Karina Schaapman: Mysi domek. Sam i Julia w teatrze

Media Rodzina, Poznań 2013.

Radość szczegółów

Dla dzieci „Mysi domek” będzie czymś naturalnym. Dorośli z opowiastek szybko przeskoczą na oglądanie zdjęć i zadawanie sobie pytania, jak to w ogóle możliwe. Chyba że zaczną lekturę od informacji, jak Karina Schaapman przygotowywała swój projekt. Nie zmniejszy to ich podziwu i wyszukiwania kolejnych uroczych detali ze świata myszek. Nie ma wątpliwości: wielkoformatowa bajka o Samie i Julii to małe dzieło, pracochłonne i wymagające nie lada precyzji w wykonaniu – za to olśniewające efektem. Tu wszystko, chociaż bajkowe, jest przecież prawdziwe. Maluchy po raz drugi spotkać się mogą z bohaterami z domku.

Sam i Julia to pluszowe myszki. Mieszkają (z rodzinami i sąsiadami) w ogromnym domu. Czasem się bawią i przeżywają przyjemne przygody, czasem zderzają się z małymi dramatami (jak wtedy, gdy umiera dziadek). Sam przygotowuje się do występu w teatrze. Przyjaźni się z Julią, dzięki temu nigdy się nie nudzi. Książka tekstowo składa się z krótkich migawek – przedstawienia bohaterów, ich zabaw czy znajomych. Dzięki bardzo skondensowanym rozdziałom dzieci dowiedzą się sporo na temat miłych myszek i ich otoczenia, poznają radości i smutki. Całkowicie dadzą się pochłonąć mysiej codzienności.

A to za sprawą fotografii. Drobne opowiadania ozdobione są zdjęciami z mysiego domku i okolic. Eddo Hartmann postarał się, by nie tylko wnętrza, ale i same myszki wyglądały wyjątkowo realistycznie. Sfotografowane a nie narysowane scenki z bajek sprawiają, że dzieci bez trudu uwierzą w prezentowany miniaturowy świat. Dorośli bez przerwy przecierać będą oczy ze zdumienia. Mysi domek jest bowiem sam w sobie architektonicznym i designerskim arcydziełem. To, że myszki noszą różne pomysłowe i starannie wykończone ubranka, nie dziwi: każdy, kto w dzieciństwie bawił się lalkami, wie, że można przygotowywać dla nich nawet najbardziej wymyślne i skomplikowane stroje. Ale o takim wykończeniu mysiego domku większości odbiorców nawet się nie śniło.

Miniaturowe mebelki, miniaturowe słoiczki z zawartością, miniaturowe klamki w domach i setki miniaturowych książeczek – to jeszcze nic. Karina Schaapman, bawiąc się w dekoratorkę wnętrz, zadbała o to, by zamieszkany domek nie był idealny: pojawiają się tu lekko zużyte sprzęty czy sfatygowana podłoga, przykurzone zwoje materiału w pracowni. Takich smaczków znaleźć tu można mnóstwo, z każdym zdjęciem ujawniają się nowe cudeńka, które zapewnią dzieciom długie godziny spędzane nad publikacją. Mysi temat można odkrywać po kawałeczku, ciesząc się z dopieszczonych detali – ale dla spostrzegawczych maluchów Schaapman przygotowuje też niespodzianki. Na fotografiach widać również „normalne” przedmioty, które w mysim świecie pełnią nowe funkcje. Klamerki do bielizny, łańcuszki czy koraliki funkcjonują tu inaczej – i warto przyjrzeć się obrazkom, by cieszyć się pomysłami autorki.

Do mysiego domku Karina Schaapman dopisała proste historyjki o bohaterach. Nie stawia jednak na beztroskę – chce, by jej odbiorcy nieco zastanowili się nad trudami codzienności, jak i nad sprawami egzystencjalnymi. Z jednej strony jest tu tematem śmierć dziadka i tęsknota za nim (oraz wspólne ozdabianie trumny jako pomysł na przeżywanie żałoby), z drugiej – osamotnienie Julii, która nie ma licznej rodziny. Te motywy autorka równoważy lżejszymi zagadnieniami – na przykład wspólnymi zabawami. Z kolei zapowiedź występu w prawdziwym teatrze dostarcza bohaterom – i ich odbiorcom – prawdziwych emocji. Dla dzieci dodatkową niespodzianką będzie możliwość odsłonięcia kurtyny – rozłożenia środkowych kart tej pięknej publikacji. Rzadko zdarzają się bajki tak dopracowane w każdym szczególe od strony grafiki. Nawet kiedy tekst nie przyciąga uwagi (a o to dość trudno w książce), zdjęcia dostarczają rozrywki i zaspokajają ciekawość. Dzieciom mysi domek może się wydać bardzo naturalny, dorośli z pewnością docenią precyzję wykonania świata bohaterów. Ta książka to prawdziwy skarb na półce z literaturą dla najmłodszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz