* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 28 lipca 2013

Nora Ephron: Zgaga

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Wyznania z żartem
„Zgaga” to powieść, w której humor rodzi się z przełamywania społecznego tabu oraz z energiczności bohaterki, która mimo przeciwności losu potrafi i lubi żartować z siebie. Dowcip zamiast użalania się czy wzruszeń, wyprzedzanie ataku, zanim ten miałby nastąpić. Autoironia i wytrącanie innym broni z ręki – tak zachowuje się Rachel. Rachel jest Żydówką (co dość często podkreśla, jakby próbowała innych wprawić w zakłopotanie) i wykorzystuje ten fakt do budowania swojego wizerunku kobiety rubasznej, twardej (niemal gruboskórnej) i zawsze dzielnej. W siódmym miesiącu ciąży dowiaduje się, że jej drugi mąż ma romans. Nie pociesza jej wprawdzie szkalowanie rywalki – w końcu nowy związek miał być sielanką bez zastrzeżeń – ukojenie Rachel znajduje w kuchni. Od czasu do czasu, niby mimochodem, rzuca przepis na potrawę, która kojarzy jej się pod wpływem chwili. To stały punkt odniesienia – pozwala zachować spokój i opanować nerwy. Poza tym Rachel słynie z ciętego języka i tendencji do drwin. W krótkiej powieści przybliża czytelniczkom swoją egzystencję.

„Zgaga” toczy się bardzo szybko i jest rodzajem prześmiewczego odwrócenia obyczajowych romansideł. Zaczyna się w punkcie „i żyli długo i szczęśliwie”, czyli w miejscu, w którym zwykle opowieści się kończą. Ale Nora Ephron wie, że szczęśliwie przeważnie nie bywa – i to stara się wpoić swojej bohaterce. Rachel jest żywiołowa i skłonna do przesady, pełna krytycyzmu, zwłaszcza wobec siebie. Śmieje się, żeby nie płakać i nie popełniać typowych błędów zakochanych kobiet. Żart i ironia to najlepsze lekarstwa na jej stan, a także na całą sytuację, w jakiej się znalazła. Bohaterka nie ma innego wyjścia, jeśli nie chce pogrążać się w rozpaczy. A przeżyta właśnie trauma sprawia, że cały dowcip podbarwia się „życiową” goryczą.

„Zgaga” to także powieść intensywna. Rachel nie ma czasu na nostalgiczne rozważania: kiedy przywołuje przeszłość, to z reguły po to, by przeanalizować błędy i wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Nie ma za to tendencji do litowania się nad kimkolwiek. W ten sposób historia o rozpadzie związku idealnego nie będzie odbiorczyń przygnębiać, a da im za to powód do radości. „Zgaga” sprawdza się jako poprawiacz nastroju, antydepresant – paradoksalnie pozwala na to sytuacja, która większość odbiorczyń wprawiłaby w minorowy nastrój.

Daje się w tej powieści bez wysiłku znaleźć ślady humoru ze szmoncesów. To śmiech na przekór wszystkiemu, wręcz wyzywający. Wszystkie portrety w „Zgadze” zamieniają się natychmiast w karykatury, Nora Ephron bezlitośnie punktuje wady kolejnych postaci i pozwala odbiorcom je wyśmiewać. To rodzaj śmiechu oczyszczającego, ale też funkcjonującego na dwóch płaszczyznach. Pierwsza przynosi tylko rozrywkę, bezrefleksyjny rechot nad przygodami i komentarzami Rachel. Druga płaszczyzna dotyka głębokich – czasem nawet nieuświadamianych – ludzkich lęków, zmusza do autoanaliz. Oczywiście trajkoczący i wesoły rytm narracji uwypukla tę pierwszą warstwę, ale większość czytelników bez trudu dostrzeże w książce drugie dno. Wtedy miła powieść rozrywkowa okaże się też interesująca od strony psychologicznej. Obecność żartu trudnego rodzaju wpływa też na tempo i kształt książki – w „Zgadze” nie ma czasu na budowanie melancholijnego nastroju. Dlatego ta powieść wydaje się tak bardzo intrygująca, ale też tak bardzo różna od zwykłych obyczajówek – mimo że w warstwie fabularnej nie dzieje się tu nic nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz